sobota, 5 grudnia 2015

Wszędzie dobrze...

Robisz wszystko, żeby było dobrze. Jesteś stosunkowo młoda jak na prowadzenie domu, ale mieszkasz z nim, więc się starasz. Śniadanko jest, obiadek jest, a jak zmęczony po pracy chce, żeby mu napuścić wody do wanny to ma napuszczoną. I niby wszystko jest cudownie, bo wieczorem przytuli, a i rano da buziaka. Aż pewnego dnia wchodząc do pokoju słyszysz jak do Twojej koleżanki mówi, że gdyby mógł wrócić do domu na troche to by było najfajniej. Wtedy słyszysz jak coś w Tobie pęka i wychodzisz, bo nie umiesz powstrzymać łzy już spływającej po policzku. Milion razy zadajesz sobie pytanie co tutaj jest nie tak. Ty tak bardzo chcesz z nim, a on chce do rodziców.

I nie umiesz sobie tego wszystkiego wytłumaczyć. Nawet nie chcesz tego, ale jednocześnie czujesz jak z dnia na dzień narasta w Tobie potrzeba jakiejś deklaracji, jakiegoś okazania światu co on do Ciebie czuje, ale jedyne co możesz zrobić to czekać, aż on sam do tego dojrzeje. A z każdym takim tekstem czujesz jak wszystko oddala się o kolejne miesiące, bo jemu nadal tęskno do domu, ale nie tego, który moglibyście stworzyć razem, tylko do tego z mamusia. I tylko przed snem możesz pomarzyć o swojej przyszłej rodzinie, której tak bardzo pragniesz.

Odechciewa Ci się starań i hodujesz w sobie ten cholerny żal, który z każdym dniem bardziej Ci doskwiera. Bo tak bardzo chciałabyś usłyszeć najszczersze na świecie dziękuję, po prostu dziękuję, że o mnie dbasz, a zamiast tego słyszysz, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

Ale nie w NASZYM domu.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Kawa o poranku.

Siedząc na huśtawce i pijąc kawę myślałam o tym jak pięknie byłoby, gdybyśmy mogli codziennie rano, przed pracą, siedzieć razem na tej huśtawce i ogrzewając się w promieniach słońca czerpać radość ze swojej bliskości.
Gdybyśmy mogli codziennie wieczorem zjeść dobrą kolację, wypić herbatę wymieniając się doświadczeniami całego dnia i zakończyć każdy kolejny dzień bliskością i miłością.
Uwielbiam siedzieć wieczorami na tarasie i milczeć wtulona w Twoje ramię. I uwielbiam się przy Tobie budzić i rozpoczynać dzień zatracając się w cieple Twojego spojrzenia.
Na razie nasze życie nie może tak wyglądać, ale głęboko wierzę, że kiedyś właśnie tak będę spędzała jego resztę, ze szczęśliwymi dziećmi w tle i zawsze ciepłym obiadem czekającym na Twój powrót z pracy.

sobota, 18 lipca 2015

Siedzę i nie myślę. Za pół godziny muszę wyjść do pracy. Znów mnie okłamał. Już ktoś kiedyś mnie okłamywał. Nie wiem co robić. Piszę tego posta i czuję jak trzęsą mi się ręce. Jestem potwornie blada, wyglądać w miarę normalnie pozwala mi jedynie sztuka kamuflażu.. makijażu. Jedynie oczy mnie zdradzają, po oczach widać wszystko. Smutne i czerwone jak po przepiciu. Wyłączam zmysły, nie czuję, nie myślę, nie odpisuję, nie odbieram. Odcinam się. Cztery godziny, jedynie przez cztery godziny muszę jeszcze udawać, że jest normalnie, że mój świat nie zachwiał się w posadach.

środa, 1 lipca 2015

Szczęście.

Studentów można podzielić na dwie, dość duże grupy. Jedni to imprezowicze, którzy studiują na krawędzi i nie przejmują się zbytnio przyszłością. Wykazują podejście miej wyjebane, a będzie Ci dane i dzięki temu zapewniają sobie 5 lat niezłej zabawy, a co będzie to będzie. Być może kac - moralny - jak po każdej dużej imprezie.

Druga grupa to Ci, którzy nieustannie gonią za karierą. Zdobywają rzetelne wykształcenie, umiejętności językowe, praktyczne doświadczenie, kończą kursy, błyszczą w kołach studenckich i na koniec zostają nagradzani dobrą pracą i godną płacą. I to jest procentujące podejście. Jednak dla większości tych ludzi kariera wyklucza życie rodzinne przynajmniej na kilka lat po studiach. Więc zawsze jest coś za coś. Jeśli jednak realizują się w pracy i daje im to poczucie szczęścia to why not?

I jestem ja. Nie należę do żadnej z grup. Nie można powiedzieć, że nie imprezuję. Owszem lubię chill, często potrzebuję się zresetować i rozluźnić wśród znajomych jednak nie jest to dla mnie rzecz absolutnie niezbędna i definiująca studenta. Z drugiej strony staram się jak najwięcej wynieść ze studiów (nie mówię tutaj o krzesłach itp.), uczestniczę w dostępnych szkoleniach, zaliczam egzaminy na poziomie ponadprzeciętnym, jednak nie pcham się na prestiżowe praktyki czy do kół. Jest to moja świadoma decyzja, jednak czasem przyłapuję się na tym, że mam z tego powodu wyrzuty sumienia. Bo jak to jest, że ja sobie tak odpuszczam chociaż mam możliwości. A no tak to jest, że są rzeczy ważne i mniej ważne. Każdy z nas ma jakieś priorytety i ja coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu, że moim priorytetem - największym i najważniejszym jest założenie rodziny. Coraz częściej siadam przy moim facecie i myślę, że nawet gdybym była teraz audytorem, pracującym w jednej z firm Wielkiej Czwórki, dostającym co miesiąc na konto sumkę co najmniej atrakcyjną nie byłabym człowiekiem szczęśliwym ani spełnionym. Jedynym co pozwoli mi się spełnić jest szczęśliwe małżeństwo, kochane dzieci i dom, w którym zawsze jest ciasto na stole i uśmiechnięta mama. Obraz ten jest dość idylliczny i zdaję sobie sprawę, że nie zawsze w życiu układa się po naszej myśli, ale zawsze powinniśmy próbować realizować swoje marzenia, tym bardziej, że moje nie są jakieś wyszukane, ot zwykłe, poukładane życie wypełnione miłością bliskich.

Jeżeli w studenckim środowisku są ludzie myślący podobnie jak ja, to jest ich na prawdę niewiele. Jeszcze nikogo takiego nie spotkałam. Kiedy mówię znajomym, że chciałabym mieć męża, dzieci, dom, jeśli nie zamiast to niedługo po studiach patrzą na mnie jakby mi wyrosła druga głowa.

Ogromnym szczęściem jest to, że ktoś może się Go doczekać.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Znowu myślę tylko o nim...

Uciekłam. Uciekłam tutaj, chociaż powinnam uczyć się zarządzania. 
I nie mam wyrzutów sumienia.



Jeszcze rankiem czuła zapach jego ciała na swojej skórze. Szkoda, że znów musiał wyjechać, ale przecież wróci. Znów niezaprzeczalnie pozostawił wspaniałe wspomnienia, od których ciepło się robi na sercu i niesłabnące poczucie oczekiwania na więcej. Chociaż czy może dać więcej? Więcej szczęścia? Przez całą noc, czując dotyk jego ciała tuż przy swoim i jego silne, a jednocześnie czułe męskie ramie myślała o tym, że ma już wszystko, a nawet jeśli to nie wszystko, to z tym właśnie człowiekiem jest w stanie wszystko osiągnąć. 


Widząc niebo w Twych orzechowych oczach.


P.

środa, 8 kwietnia 2015

W rytmie jego serca.

Jest ktoś. To naprawdę KTOŚ.

Ktoś kto wie o czym myślisz przed zaśnięciem, czego boisz się najbardziej, w jakiej pozycji zawsze śpisz, jakie masz marzenia, ile słodzisz i co jest dla Ciebie najważniejsze.

Wiesz, że jak nie ma go obok to nic nie jest takie samo. Zawsze tylko czekasz aż wróci, bo z nim wraca Twoje poczucie bezpieczeństwa i wiesz, że jak zamknie w swoich ramionach cały Twój świat to wszystko wraca do normy, nic już nie przeraża, bo co by się nie działo stoi za Tobą i nie pozwoli Cię skrzywdzić. Pozwala, żebyś czuła się piękna, spokojna i szczęśliwa, bo on też jest wtedy szczęśliwy. Kiedy go przy Tobie nie ma wszystko przygasa i wtedy zdajesz sobie sprawę, że Twoje życie toczy się w rytmie jego serca.

;-)

wtorek, 24 marca 2015

Keep calm and read books.

Zgubiłam go. Zapodziałam gdzieś mój wewnętrzny spokój.
Od kilku dni chodzę rozbita emocjonalnie. Cały czas się martwiąc i obawiając nieznanego.

Dłużej nie może to trwać, bo zwariuję.

Na początek wypożyczyłam sobie książki i zamierzam znowu oddać się mojemu hobby. A jak to nie pomoże to będziemy kombinować. ;-)


środa, 11 lutego 2015

Najdłuższa...

"Podróż, zwana życiem."

Książka skończona. Jak zawsze żałuję, że tak szybko.




11 lutego - nadal nie mam prezentu dla D.

Wzruszona. ;-)

środa, 4 lutego 2015

Bez.

Bez Ciebie ten pokój jest zbyt pusty, a łóżko za duże. Polubiłam te wieczory wypełnione słodkim oczekiwaniem na Twój powrót, zapach obiadu i jak w apetycznym tempie znikał z talerza. Polubiłam to, że robiłeś mi na złość nie wyrzucając rzeczy do kosza i to, że codziennie wieczorem mogłam się wtulić w Twoje ramiona, w Twoją miłość, poczuć zapach szczęścia i bezpieczeństwa. Nie mogę się doczekać aż życie znów będzie tak wyglądało.

czwartek, 29 stycznia 2015

Relaks absolutny.

Sesja zdana. Sukces uczczony. 
Czas na relaks absolutny.

Chcę, aby twój świat zaczynał się i kończył na mnie.*



Tęsknię, czekam, kocham.

piątek, 23 stycznia 2015

Złap dystans.

Muszę, nie muszę - chcę nauczyć się cierpliwości i zostawiania pewnych spraw swojemu biegowi. Zawsze staram się wszystko szybko wyjaśniać, a czasem może lepiej odpuścić i zobaczyć jak druga strona próbuje sobie radzić z problemem.
Czasem trzeba nabrać dystansu i przestać przejmować się sprawami, na które i tak nie mamy większego wpływu. To jest chyba dobra chwila, żebym spróbowała wyrzucić z głowy niepotrzebne troski.
Mam faceta, który daje mi poczucie bezpieczeństwa, a ja jak na złość ciągle doszukuje się nowych problemów, które zaprzątają moją głowę. Czas z tym skończyć. Czas docenić to co mam i to co mogę mieć. Naładowana optymizmem nabieram dystansu. ;-)



poniedziałek, 19 stycznia 2015

...

Misiek wyjechał w delegacje. Wszystko do góry nogami, znów. Człowiek się szybko przyzwyczaja.
Jestem tak rozbita i rozmamłana, że sama ze sobą nie mogę wytrzymać. To chyba jeden z tych dni kiedy nawet czekolada nie pomaga.
Jutro uciekam do domu. Mam dość dużego miasta. Schowam się u rodziców i będę walczyła z ekonomią.
Dobrze mieć w życiu jakieś pewniki. ;-)


niedziela, 18 stycznia 2015

Cześć.

Niedziela, kawa, podstawy finansów.

Sesja stoi przede mną otworem i paraliżuje swoją niewyobrażalną powagą.
Cały semestr w jeden dzień? Student potrafi. Dopóki nie znalazłam się na studiach nie zdawałam sobie nawet sprawy jak dużo można zrobić w ciągu doby. Zwłaszcza, jeśli jest to doba tuż przed sesją.



Życzcie mi powodzenia. ;-)