sobota, 5 grudnia 2015

Wszędzie dobrze...

Robisz wszystko, żeby było dobrze. Jesteś stosunkowo młoda jak na prowadzenie domu, ale mieszkasz z nim, więc się starasz. Śniadanko jest, obiadek jest, a jak zmęczony po pracy chce, żeby mu napuścić wody do wanny to ma napuszczoną. I niby wszystko jest cudownie, bo wieczorem przytuli, a i rano da buziaka. Aż pewnego dnia wchodząc do pokoju słyszysz jak do Twojej koleżanki mówi, że gdyby mógł wrócić do domu na troche to by było najfajniej. Wtedy słyszysz jak coś w Tobie pęka i wychodzisz, bo nie umiesz powstrzymać łzy już spływającej po policzku. Milion razy zadajesz sobie pytanie co tutaj jest nie tak. Ty tak bardzo chcesz z nim, a on chce do rodziców.

I nie umiesz sobie tego wszystkiego wytłumaczyć. Nawet nie chcesz tego, ale jednocześnie czujesz jak z dnia na dzień narasta w Tobie potrzeba jakiejś deklaracji, jakiegoś okazania światu co on do Ciebie czuje, ale jedyne co możesz zrobić to czekać, aż on sam do tego dojrzeje. A z każdym takim tekstem czujesz jak wszystko oddala się o kolejne miesiące, bo jemu nadal tęskno do domu, ale nie tego, który moglibyście stworzyć razem, tylko do tego z mamusia. I tylko przed snem możesz pomarzyć o swojej przyszłej rodzinie, której tak bardzo pragniesz.

Odechciewa Ci się starań i hodujesz w sobie ten cholerny żal, który z każdym dniem bardziej Ci doskwiera. Bo tak bardzo chciałabyś usłyszeć najszczersze na świecie dziękuję, po prostu dziękuję, że o mnie dbasz, a zamiast tego słyszysz, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

Ale nie w NASZYM domu.